… dosłownie i w przenośni. ”Neurodydaktykę” Marzeny Żylińskiej czytałam przez ostatnie trzy miesiące, podkreślając każdą istotną informację - teraz cała książka jest żółto-pomarańczowa. Muszę przyznać, że to lektura, która postawiła na głowie moje myślenie o szkole, uczeniu się i nauczaniu innych. Nie będę jednak pisać recenzji tej książki - dużo chętniej streszczę Wam myśli przewodnie jakie w niej znajdziecie. Napiszę również