Do druku - książeczka do Metody Krakowskiej i parę słów o terapii ORM przez naukę czytania
Nie tak dawno temu pisałam, że mój syn (równo 2 lata) nie kwapi się do mówienia. Napisałam wtedy artykuł proponujący różne rozwiązania tego problemu. Jako, że trafił mi się model, który po prostu nie ma ochoty się odzywać, ani powtarzać, to wdrożyłam plan zaradczy, o którym już wspominałam w pierwszym artykule (powyżej). Jak się pewnie po tytule zdążyliście zorientować, mam na myśli naukę czytania.
Nie będę w tym miejscu się rozwodzić swoimi słowami dlaczego tak, a nie inaczej - przytoczę za chwilę stosowne informacje z książki prof. Jagody Cieszyńskiej, która jest autorką Metody Krakowskiej.
W telegraficznym skrócie powiem tylko, że moje pierwsze dziecko, które nie ma skończonych 4 lat przeczytało w tym tygodniu, w 100% samodzielnie, swoją pierwszą książkę (od deski do deski, bo Pumę Pimi wałkowałyśmy wspólnie). Ta książka to "Tycio i Pajda" Agaty Dębickiej-Cieszyńskiej, która do nas przyszła z księgarni i prosto z paczki trafiła na warsztat. Nie piszę tego, żeby się chwalić, tylko jako potwierdzenie tezy, że wczesna nauka czytania jest wykonalna i ma sens. Uzbrojona w tę wiedzę, zabrałam się za naukę czytania młodszego dziecia, który, w przeciwieństwie do siostry, sam z siebie nie przejawiał pasji czytelniczej.
Efekty, które obserwuję - w kontekście rozwoju mowy - są fascynujące. Po pierwsze okazało się, że nauka czytania bardzo się spodobała synowi. Widzę, że z ogromnym zapałem wyszukuje samogłoski, które już poznał. Po drugie, nauka czytania odwraca jego uwagę od tematu "niemówienia". W końcu ciężko uczyć się czytać bezgłośnie, więc nowo odkryta pasja wymaga od syna by otworzył buzię i powtarzał nowe głoski i sylaby. Ogromną zaletą Metody Krakowskiej w tym kontekście jest jej struktura - która dokładnie odwzorowuje naturalny schemat rozwoju mowy u małych dzieci.
A co ma Metoda Krakowska do rozwoju mowy?
W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć pewne fragmenty książki prof. Jagody Cieszyńskiej, która opisuje założenia jej metody nauki czytania - "Kocham uczyć czytać".
- Nauka czytania buduje poczucie własnej wartości - ma to szczególne znaczenie, gdy dziecko ma problemy z komunikacją z otoczeniem. To nie jest tak, że dziecko niemówiące lub mówiące niezrozumiale nie zdaje sobie z tego sprawy. Wręcz przeciwnie, może to bardzo przeżywać, dlatego radość z osiągnięcia nowej umiejętności jaką jest czytanie, jest kluczowa u dzieci z Opóźnionym Rozwojem Mowy (ORM).
cyt. Dzieci mają bowiem głęboką świadomość swoich trudności i reagują negatywnie na polecenia powtórz czy powiedz, jak się to nazywa. [...] zaproponowanie nauki czytania zmienia nastawienie do zajęć logopedycznych i powoduje, że dzieci przestają kontrolować własną [...] wymowę i powtarzając paradygmaty (zestawy) sylab, uczą się szybko prawidłowej artykulacji.
- Metoda Krakowska podąża torem naturalnego rozwoju mowy.
cyt. uwzględniając etapy rozwoju mowy, kolejne książeczki wprowadzają w świat pisma według stopnia trudności artykułowanych głosek [...]."
Struktura Metody Krakowskiej rzeczywiście wyjątkowo dobrze wpisuje się we wspomaganie rozwoju mowy, ze względu na tok wprowadzanych paradygmatów -
- startuje się od samogłosek A E I O U Ó Y
- wprowadza się element czytania globalnego - czytanie wyrażeń dźwiękonaśladowczych (tak typowych u dzieci zaczynających mówić)
- pierwsze paradygmaty - sylaby otwarte (kończące się samogłoską) z P oraz M i B (PA PE PI PO PU PÓ itd.). Są to sylaby zawierające spółgłoski prymarne, czyli takie, które występują w większości języków świata i pojawiają się w mowie dziecka jako pierwsze.
- kolejne sylaby rozpoczynające się od pojedynczej spółgłoski
- sylaby z trudnościami, czyli np. SZ, Ż i RZ - pogrupowane kluczem podobnego brzmienia
Książeczka do druku
Uzbrojona w wiedzę, którą w dużym skrócie nakreśliłam powyżej, zabrałam się za podsuwanie synowi na każdym kroku samogłosek - pisałam o tym w pierwszym artykule z cyklu opóźniony rozwój mowy. W ciągu tygodnia od rozpoczęcia działań syn nauczył się wymawiania samogłosek Y E oraz U, z którymi dotychczas sobie kompletnie nie radził. Obecnie sam mi dumnie pokazuje i czyta samogłoski na t-shirtach, książkach i tablicach rejestracyjnych. Uznałam więc, że pora brać się za przygotowanie materiałów do kolejnego etapu, czyli do wyrażeń dźwiękonaśladowczych.
Zmajstrowałam więc taką oto książeczkę. Każdy obrazek ma swój podpis (mniejszy) oraz pasującą kartę z takim samym wyrażeniem.
Praca z książką/kartami polega na pokazaniu samego dużego podpisu, odczytaniu go przez rodzica i dopasowaniu do niego odpowiedniej karty ze zwierzęciem/pojazdem opatrzonej małym podpisem.
Z czasem to dziecko powinno odczytywać podpisy i przejmować inicjatywę w dopasowywaniu kart.
Dla zwiększenia atrakcyjności i ułatwienia sobie przechowywania materiałów (nie lubię jak mi się małe elementy gubią), podpisy wkleiłam na stałe do książki, a zalaminowane karty ze zdjęciami przymocowałam na samoprzylepne kółeczka z rzepami.
Jeśli podobają wam się przygotowane przeze mnie materiały, możecie je pobrać poniżej - w pliku znajdują się dwie wersje instrukcji obsługi kart.
Bonus - alfabet magnetyczny
Ale to nie koniec rarytasów do pobrania - przygotowałam również ruchomy (magnetyczny) alfabet do układania wyrazów do czytania, zgodny z Metodą Krakowską. Zwróćcie uwagę, że nawet zadbałam o kropkowane "I", charakterystyczne dla tej metody. Jak przygotować alfabet dowiecie się z tego wpisu (m.in skąd wziąć gotowe, pocięte magnesy).
A poniżej zdjęcie naszego ruchomego alfabetu (zwykła czcionka - w pliku jest inna).
Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku