Co zrobić, żeby dziecko odpowiadało w języku mniejszościowym? 8 sposobów na ruszenie z kopyta!
Mając w domu miks językowy często pojawia się problem - "moje dziecko nie chce do mnie mówić w jednym z języków!". Uparcie odpowiada w języku większościowym, a nakłaniane do mówienia w mniejszościowym milknie lub próbuje sprawę załatwić z osobą, która użyje "łatwiejszego" języka.
Równo rok boksowałam się z takim właśnie scenariuszem zdarzeń. Moja córka, wspaniale mówiąca po polsku i trochę słabiej po angielsku, każdy dzień zaczynała od angielskiego. Potem było przedszkole, po przedszkolu "hello, Mummy!" i dalej do wieczora nadajnik był już zaprogramowany na polski.
Szczęśliwie syutację udało się naprostować i teraz funkcjonuję w głowach dzieci jako ta osoba, której przypisany jest wyłącznie angielski. Było sporo pracy przy tym, ponieważ nie jestem typowym rodzicem OPOL-owym /One Parent One Language/ (oznaczałoby to, że ja mówię wyłącznie po angielsku do dzieci, a mój mąż po polsku). W naszej rodzinie oboje rodzice mówią do dzieci po angielsku, choć mąż częściej się wyłamuje. Ja wyjątki robię na: książki, terapię rozwoju mowy u syna, uspójnianie słownictwa.
Przechodząc do meritum, chciałabym polecić 8 metod, które stosowałam na dzieciach swoich i cudzych (w różnych scenariuszach dwujęzyczności - z polskim mniejszościowym i polskim większościowym).
Metoda 1 - proszenie
Dobitne proszenie o powtórzenie, aż delikwent załapie, że coś nie gra. Czasem udaję przygłuchą. Należy wyważyć stosowanie tej metody, żeby pozostać po stronie humoru, a nie nachalności czy natarczywości.
"Sorry, I didn't hear you, can you repeat?"
" I still can't hear you, can you try another language? You know, it just might work!"
"I must have an ear infection - all polish words seem to bump off my ears!"
Metoda 2 - parafrazowanie
To chyba klucz naszego sukcesu. Każda wypowiedź, która padała w moim kierunku po polsku, była natychmiast przeze mnie parafrazowana.
"Dziś były brokuły na obiad w przedszkolu..."
"Oh, you are saying that you had some broccoli for lunch today, is that right?"
"Nie lubię jak jest tak mokro!"
"You don't like such wet and gloomy weather? I don't like it either. I wish it were sunny."
W pierwszym przypadku staram się by rozmówca uświadomił sobie, że zwrócił się do mnie w nieprawidłowym języku, w drugim przechodzę nad tym do porządku dziennego i kontynuuję rozmowę. W obu sytuacjach podsuwam natomiast dziecku zasób słownictwa potrzebny do wyrażenia jego myśli w języku mniejszościowym.
Metoda 3 - pytania zamknięte
Czasem mam do czynienia z dziećmi, które znają język wyłącznie w sposób pasywny i wręcz mają psychologiczną barierę użycia języka mniejszościowego. Ostatnio czytałam książki małej Izraelce, która polski znała, ale nie odzywała się w tym języku (zupełnie). Czytałam jej tekst opowiadania i co chwilę robiłam przerwy, żeby zadać pytania:
Czy zastrzyk zrobię słuchawkami, czy strzykawką?
Czy w apteczce znajdę plaster czy kanapkę?
Czy na kaszel wypiję syrop czy kawę?
Starałam się by alternatywy były jak najbardziej kuriozalne i starałam się demonstrować gestami co by się stało, gdybym np. przykleiła kanapkę zamiast plastra. Rozbawiona dziewczynka zapomniała o lęku i pod koniec książki po raz pierwszy usłyszałam z jej ust słowa po polsku. Oczywiście frazy do powtórzenia miała podane na tacy, bo zawsze były zawarte w pytaniu.
Metoda 4 - tłumaczenia
Inicjatorem tej metody w naszej rodzinie jest mój mąż. Trochę nieświadomie, ale bardzo skutecznie.
Where is your soft ... jak jest borsuk?
Zazwyczaj w tej chwili dwa pomocne głosiki krzyczą:
badger!
Warto więc czasem odwrócić sytuację i postawić dziecko w pozycji mądrzejszego. W ten sposób budujemy językową pewność siebie.
Metoda 5 - nie rozumiem
Metoda dość drastyczna - nie reagujemy, o ile wypowiedź do nas kierowana jest w niewłaściwym języku. Nie jestem jej miłośniczką w czystej formie, ponieważ moim zdaniem prowadzi do napięć w rodzinie. Stosowałam jednak jej adaptację - mieliśmy pacynki, które rozmawiały z dziećmi i tu już bezczelnie mogłam twierdzić, że pacynka jest bezwzględnie anglojęzyczna. Do kontynuacji zabawy konieczne było zwrócenie się we właściwym języku. Oczywiście pacynka, która nie rozumie co się do niej mówi, robi wszystko na opak.
Jeszcze mała uwaga na boku - brak reagowania i kooperowania ze strony rodzica OPOL /One Parent One Language/ będzie najpewniej skutkował przekierowaniem uwagi dziecka w stronę rodzica, który mówi językiem większościowym. W ten sposób zamiast poprawić sytuację, tylko ją pogorszymy. W scenariuszach typu mL@H (Minority Language at Home) pewnie metoda odniosłaby jakiś skutek, ale i tak odradzałabym eksperymentów tego typu.
Metoda 6 - dopowiedzenia
Czasem ciężko jest zacząć. Dlatego jeśli widzę, że dziecko zawiesza się na jakimś słowie, to staram się je podsunąć.
Byłam dziś bardzo zła!
You were.... (długa pauza) O ile nie ma reakcji to podsuwam zestaw tłumaczeń .... frustrated? irritated? angry?
Metoda 7 - kołysankowo-wierszykowa
Śpiewacie dzieciom kołysnaki? Co wieczór te same? Czytacie wierszyki? Lokomotywę dobrze znacie?
Stoi na stacji... (milczymy)
Ciężka, ogromna i pot z niej ... (milczymy)
Łatwo przemilczeć końcówki? O ile też się Wam cisną na usta, to podobnie będą się cisnęły na usta dzieci. Metoda działa na wszystkich utworach, które dobrze znamy - czy to kołysanki, czy piosenki, czy wierszyki.
Metoda 8 - dla kompletnych milczków
Dzieci, które kompletnie nie chcą odezwać się w drugim języku zazwyczaj potrzebują bardzo komfortowych warunków, żeby przełamać lęk. Z mojego doświadczenia obserwuję, że zabawy grupowe są sprzyjającym miejscem do włączenia się z mową. Szczególnie komfortowa jest sytuacja, gdzie wszyscy wielokrotnie mówią ten sam wers - przykładowo:
Gra "Jakie krowa daje mleko?"
Stara gra podwórkowa - dzieci trzymają za palce dorosłego (wymiona) i chórem recytują: "Jakie krowa daje mleko?". Dorosły wymienia kolory - "niebieskie, zielone, różowe... białe!". Na hasło białe rozpoczyna się pościg i krowa łapie uciekające dzieci.
Komfort powtarzania w grupie jednego wersu bardzo sprzyja przełamaniu się. Dlatego polecam poszukać tego typu gier, które małymi krokami pomogą dziecku wkroczyć w aktywną dwujęzyczność.
Metoda 9 - Edyty :)
Metoda nie moja, ale za zgodą autorki przywołuję ją w tym miejscu. Kluczem sukcesu jest w tym sposobie odwrócenie sytuacji - czyli to my jesteśmy osobą, która wymaga pomocy. Czyli prosimy o wyjaśnienie w drugim języku co znaczy sformułowanie z języka większościowego. Przykładowo (cytuję za Edytą):
Chcę lody!
What does 'lody' mean?
Ice cream.
Startujemy od pojedynczych słów, potem prosimy o tłumaczenie zbitków słów, a kończymy na pełnych zdaniach. Czyli powyższy dialog przybierze formę:
Chcę lody!
What does 'chcę lody' mean?
I want some ice cream.
Kiedy odpuścić?
Zachęcam gorąco do bycia nieustępliwym w staraniach i konsekwentne dążenie do celu. Są jednak sytuacje kiedy trzeba odpuścić. Dla mnie takie momenty to:
- sytuacja kiedy dawno się nie widzieliśmy i dzieci wpadają na mnie rozemocjonowane i chcą w krótkim czasie przekazać maksimum informacji; czułabym się niezręcznie gdybym psuła ich entuzjazm nachalnym przestawianiem ich na angielski. Zazwyczaj w takiej sytuacji wysłuchuję historię, komentując oczywiście po angielsku, a dopiero po jakimś czasie wracam do narracji i staram się ją przywołać w naszym języku mniejszościowym.
- sytuacja "presji społecznej" - kiedy np. towarzyszą nam inne dzieci, nie mówiące po angielsku i wszelkie inne chwile, kiedy może być niezręcznie skakać po językach i ustalać spójną wersję
Podoba Ci się to co robię? Chcesz być na bieżąco? Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, to zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku